aaa4 |
Wysłany: Śro 12:29, 06 Wrz 2017 Temat postu: magnum |
|
puszki z lososiem. Chcial rowniez pudding czekoladowy, co tez bylo dosc latwe. Reszte
decyzji, co do menu pozostawil mnie.
Tego wieczora zjedlismy wczesna kolacje, poniewaz musialam isc do pracy, a Bob wygladal na naprawde usatysfakcjonowanego krokietami i puddingiem. Wygladal rowniez duzo lepiej po prysznicu i zalozeniu nowych ubran. Nawet rozmawial z Amelia. Z ich rozmowy wywnioskowalam, ze pokazala mu strony internetowe o Katrinie i manicure ursynów
ocalalych, a on skontaktowal sie z Czerwonym Krzyzem. Rodzina jego ciotki, w ktorej dorastal mieszkala w Bay Saint Louis, w poludniowym Mississippi i wszyscy wiedzielismy, co tam sie stalo.
-Co teraz zrobisz? - Zapytalam, poniewaz pomyslalam, ze mial sporo czasu zeby sie nad tym
zastanowic.
Strona | 204
-Musze pojechac i zobaczyc. - Powiedzial. - Chce sprobowac dowiedziec sie, co sie stalo z
moim mieszkaniem w Nowym Orleanie, ale moja rodzina jest najwazniejsza. Musze
wymyslic, co im powiem, zeby wytlumaczyc gdzie bylem i dlaczego sie z nimi nie
kontaktowalem.
Wszyscy bylismy cicho, bo to byla zagadka.
-Mozesz im powiedziec, ze zostales zaczarowany przez zla wiedzme - powiedziala ponuro
Amelia.
Bob parsknal. - Mogliby w to uwierzyc - powiedzial. Oni wiedza, ze nie jestem normalny. Ale nie sadze zeby byli w stanie przelknac, ze to tyle trwalo. Moze powiem im, ze stracilem pamiec. Albo, ze pojechalem do Vegas i wzialem slub.
-Przed Katrina miales z nimi regularny kontakt? - Zapytalam.
Wzruszyl ramionami. - Co dwa tygodnie - odpowiedzial. - Nie bylismy blisko. Ale zdecydowanie po Katrinie sprobujemy. Kocham ich. - Spojrzal w bok na minute.
Probowalismy przez chwile znalezc jakis pomysl, ale nie bylo zadnego rozsadnego powodu, dla ktorego bylby tak dlugo bez znaku zycia. Amelia powiedziala, ze kupi Bobowi bilet floating
autobusowy do Hattiesburga i stamtad sprobuje znalezc transport do najbardziej dotknietego obszaru zeby mogl zlokalizowac swoich ludzi.
Amelia oczyszczala sumienie wydajac pieniadze na Boba. Nie mialam z tym problemu. Powinna byla tak zrobic. Mialam nadzieje, ze Bob znajdzie swoich bliskich, albo przynajmniej dowie sie, co sie z nimi stalo, gdzie teraz mieszkali.
Zanim wyszlam do pracy zatrzymalam sie w kuchennych drzwiach na minute i spojrzalam na ta trojke. Staralam sie zobaczyc w Bobie to, co Amelia w nim widziala, element, ktory tak silnie ja przyciagnal. Bob byl szczuply i niewysoki a jego czarne wlosy lezaly plasko na jego glowie. Amelia znalazla jego okulary, ktore byly grube i w czarnej oprawie. Widzialam kazdy centymetr Boba i zdalam sobie sprawe, ze Matka Natura szczodrze go obdarzyla w meskim sektorze. Oczywiscie to nie tlumaczylo goracych sexcesow Amelii z tym facetem.
Wtedy Bob sie zasmial po raz pierwszy, od kiedy stal sie znowu czlowiekiem i zrozumialam. Bob mial biale, rowne zeby, wspaniale usta i gdy sie usmiechal bil od niego sardoniczny i intelektualny seksapil. |
|